środa, 4 lipca 2012

IGRA ROCK’N’ROLL CELA JUGOSLAVIJA (TAŃCZY ROCK ‘N’ ROLL CAŁA JUGOSŁAWIA) HTTP://WWW.YOUTUBE.COM/WATCH?V=2TCETCBTOOK


Igra Rock’n’Roll cela Jugoslavija
(Tańczy rock ‘n’ roll cała Jugosławia)
http://www.youtube.com/watch?v=2TcETcbtook

Serbom możemy zarzucać różne rzeczy, lubić ich lub nie, ale na pewno nie można im odmówić muzykalności i rozśpiewania. Przysłuchując się czasem nieprawdopodobnym ilościom piosenek jakie  są w stanie zaśpiewać bez zastanawiania się nad kolejnym punktem repertuaru, mam czasem wrażenie, że jeśli nie każdy to przynajmniej co drugi Serb nosi w sobie ukryty juke box i naprawdę nie radzę stawać z nimi w szranki w dziedzinie znanych piosenek.
Słucha się w Serbii, jak w każdym innym miejscu na świecie, muzyki bardzo różnej – tej znanej wszędzie – Serbia się może pochwalić przynajmniej kilkoma festiwalami o naprawdę światowym wymiarze: Exit, Beer Fest, Międzynarodowy Festiwal Jazzowy, czy całkiem niedawna impreza Belgrade Calling. Wcale nie tak rzadko można pójść na koncerty wielkich gwiazd muzyki fado, bluesa, świetnych balladzistów posłuchać old boyów ale i wschodzących gwiazd rocka, itp. Ale równie chętnie, jak światowych Serbowie (i wszystkie inne narody byłej Jugosławii) słuchają wykonawców z własnego podwórka. Tu wyraźnie wyodrębniają się przynajmniej trzy nurty: folklor, turbo folk i będący tematem moich dzisiejszych rozważań eks-yu rock. Rozwój i uwielbienie dla każdego z trzech nurtów wyrasta w swoisty fenomen kulturologiczny. Folklor, którego my się zasadniczo wstydzimy uważając go  „wieśniacką” formę twórczości, jest tu bardzo ceniony – żeby nie powiedzieć hołubiony.  Myślę, że nie przesadzę jeśli powiem, że w każdej rodzinie jest przynajmniej jedna osoba mająca w swym życiorysie przygodę z folklorem w formie udziału w zespole folklorystycznym. Młodzież nie wstydzi się przyznać, że tańczy (gra) w takich zespołach – ba jest to nawet forma image (i sposób na zwiedzenie świata!), a kto choć raz widział występy bałkańskich zespołów folklorystycznych doskonale wie, że „przebieranie nogami” w rytm ognistej często muzyki jest tylko wbrew pozorom łatwe www.youtube.com/watch?v=Bo8B3vth2Q4&feature=relmfu , a czasem nawet graniczy z akrobacjami. Oglądając występy zespołów folklorystycznych trudno się oprzeć urokowi pięknych strojów ludowych z różnych regionów Serbii, ale i tańców oddających nie tylko mentalność mieszkańców danego regionu: słynący z mężności i dostojności (i ponoć braku talentu do śpiewania i tańcaJ) Czarnogórcy twardo stąpając po ziemi w powadze wykonują swoje tańce www.youtube.com/watch?v=O8LXrsrwE7Y, pogodniejsze są tańce z Zachodniej Serbii www.youtube.com/watch?v=NBHMgfJAB4g&feature=related,  „lekkie”  z serca Serbii tj. Sumadiji www.youtube.com/watch?v=tVaUo-DApwo&feature=related  i   na koniec całkiem już wesołe,  tańce Wołochów, www.youtube.com/watch?v=IuIBEml0yr0. Tym, co lubią wiedzieć więcej, zdradzę, że o Wołochach, a właściwie Wołoszkach,  niegdyś mówiono, że  zajmują się magią, skore są do uciech cielesnych i prowadzą rozwiązłe życie. Często taniec był wyrazem historycznych uwarunkowań:
www.youtube.com/watch?v=6bnOfLeNaVU – tzw. głuche   kolo z regionu Lika, www.youtube.com/watch?v=edWS12rsc20&feature=related – czy też nieme kolo z Glamocy. Dlaczego niema? Powstało w czasach, gdy Serbia była pod panowaniem tureckim:  najeźdźca zabraniał spotkań i zabaw – ludność radziła więc sobie jak umiała: zrezygnowano z instrumentów, których dźwięk niósł się daleko i mógł ściągnąć nieproszonych gości, a rytm melodii wybijano głośnymi przytupami. Z kolei w tańcach z okolicy miejscowości Vranje, na południu Serbii, www.youtube.com/watch?v=Tae1GuzUccY&feature=related  - i strój i niektóre elementy zarówno tańca, jak i muzyki zdradzają wyraźne tureckie wpływy.    
Kończąc blok o folklorze muszę (chcęJ) powiedzieć, że można folklor lubić lub nie, ale jednak nie można nie być pod wrażeniem widząc jak na scenę przy okazji występu każdego szanującego się zespołu folklorystycznego wchodzą cztery pokolenia graczy: maluchy, młodziki (tancerze do czternastego roku życia, juniorzy i weterani - tancerze, którzy ze względu na wiek i obowiązki nie mogą na co dzień aktywnie stanowić trzonu zespołu, ale podczas niektórych koncertów chętnie pokazują swoje umiejętności.  Naprawdę imponujące!
Na turbo folku, jako machinie niszczącej wszelki gust zarówno muzyczny, jak i każdy inny aspekt dobrego smaku, skupię się innym razem. W każdym bądź razie, za każdym razem, gdy siłą rzeczy zmuszona jestem spojrzeć na ekran (zdjęcie), gdzie się akurat prezentują pólnagie „diwy” turbo folku (one same mówią o sobie ikony!!) w moim całym jestestwie oddzwania ostrzeżenie: uwaga parada potworów! uwaga parada potworów!
A teraz o czymś wręcz nieprawdopodobnym! Każdy kto choć trochę interesuje się Bałkanami, a precyzyjniej krajami byłej Jugosławii nie mógł się nie zetknąć, jeśli nie ze zjawiskiem, to przynajmniej z pojęciem jugonostalgii. Jugonostalgia niejedno ma imię, a jedno z nich to jugonostalgiczność za muzyką „ze starych dobrych czasów”.  Stare dobre czasy, w których kwitło wspólne drzewo życia ex-yu rock sceny to okres mniej więcej od 1960 roku do 1991. Wtedy powstały zespoły, których piosenki śpiewa się do dziś. I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież w Polsce czterdziestolatki też śpiewają piosenki swoich idoli z młodości, podobnie jak piećdziesięciolatki czy sześćdziesięciolatki swoich. Ale piosenki przodujących zespołów fali ex yu rock śpiewa każdy – i ten kto miał wtedy 10 lat i ten kto ma dziś 10 lat. I ci wszyscy pomiędzy także.  W ubiegłym roku byłam na koncercie założonej w 1985 roku sarajewskiej pop rockowej grupy Crvena Jabuka. Koncert odbył w na chorwackiej wyspie Korcula. Cała publiczność - składająca się zasadniczo z małolatów, które nie mogą pamiętać z autopsji czasów największej świetności zespołu, śpiewała jednym głosem „Niko nije lud da spava” (Nikt nie oszalał, żeby spać) www.youtube.com/watch?v=m4BJS4sloMg pół roku później wstąpiłam na koncert tejże samej grupy w Belgradzie... znowu to samo: kilka tysięcy osób w wieku od 6-76 niczym dobrze wyszkolone wojsko śpiewa ile sił w płucach Nekako s proljeća (Jakoś tak na wiosnę)
www.youtube.com/watch?v=s2QvLMgNKag&feature=related. I już nie ważne, jak nazywają się języki powstałe z tego jednego wspólnego serbskochrwackiego, bo wszyscy są poliglotami znającymi wszystkie ex yu języki i bez oporu śpiewają Jazz ba
 http://www.youtube.com/watch?v=2Xp649xz7A8.
Dokładnie tak samo jest z innymi zespołami należącymi do ex yu fali . Na hasło „S one strane ulice stanuju devojcice” (Z tamtej strony ulicy mieszkają dziewczyny) każdy niemalże odpowie: A Zabranjeno pušenje i zaczyna nucić: www.youtube.com/watch?v=2Xp649xz7A8. Parni valjak? Ależ oczywiście: www.youtube.com/watch?v=bSsB4A1bLco&feature=related
Do najpopularniejszych „wiecznych” ex yu zespołów należą oprócz już wymienionych, Električni orgazam, Pekinška Patka, Leb i so, Kerber, Divlje jagode, Zabranjeno pušenje, Azra,  YU Grupa, Generacija 5, Vatreni Poljubac, Bajaga i Instruktori, EKV, Bijelo dugme, Haustor, Piloti, Plavi orkestar. Niektóre z nich znane są i w Polsce (np. Elektricni orgazam i Bijelo dugme). Inne znają Polskę, bo swoim utworami okazywały swoją solidarność z tym co się w latach osiemdziesiątych działo w Polsce – mam na mysli Azrę i ich piękną  piosenkę Poljska u mom srcu (Polska w moim sercu) www.youtube.com/watch?v=USOl4ZJYzEg.
Ex-yu piosenki najwyraźniej mają w sobie coś magicznego, a jednym z  dowodów na to są piosenki tychże zespołów nagrane w polskiej wersji językowej przez dobre polskie zespoły (projekty Yugoton i Yugopolis) np. O nic nie pytaj w wykonaniu Pawła Kukiza http://www.youtube.com/watch?v=NYEAB97T7kk czy słynne Malcziki http://www.youtube.com/watch?v=iNxDj-i-yi8.
Mówiąc o wykonawcach znanych i uwielbianych od Vardaru do Triglavu (pierwsze do to rzeka w Macedonii, drugie szczyt w Słowenii, pojęcia symbolizującego dawną wielką Jugosławię) nie można pominąć wspaniałego balladzisty Djordja Balasevicia. Balasević, obecny na estradzie ładnych parę dekad, będący doskonałym połączeniem Stachury i Wysockiego, śpiewający wspaniałe „piosenki z tekstem” ma tysiące zwolenniku, ale chyba trochę nie ma szczęścia do publiczności – jego koncerty przeplatane świetnymi komentarzami natury społeczno – politycznej, nie zawsze, a wręcz często, napotykają na oburzenie publiczności (szczególnie tej o nieco nacjonalistycznym zabarwieniu): rodzinna Wojewodina zarzuca mu , że się podlizuje Belgradowi, Belgrad, że flirtuje z Zagrzebiem... i tak dalej i tak dalej... Ale jak można go nie lubić, gdy tak urokliwie śpiewa o kogucie. Kogucie, który uwielbiał i kokoszki, ale i kaczuszki i indyczki...
www.youtube.com/watch?v=nn9NDW5QzPk&feature=related.
A skoro już wyszliśmy z rockowych klimatów to wspomnijmy przynajmniej o bośniackim zespole Hari Mata Hari i koniecznie o Dino Merlinie (ten ostatni koncertował w ubiegłym roku w Belgradzie po długiej nieobecności będącej wynikiem wojen, które się przewaliły przez Bałkany w ciągu ostatnich dwudziestu lat. W tym czasie padło wiele niepotrzebnych słów. Na szczęście i Dino i publiczność padli ofiarami amnezji i o wszystkim zapomnieli, a koncert był prawdziwym muzycznym rarytasem). Ponieważ jestem niepoprawną wielbicielką obu zespołów wytrwałym czytelnikom dedukuję dwie, moje ulubione piosenki:
Dino Merlin http://www.youtube.com/watch?v=UAxt51tp7Zs
i Hari Mata Hari: http://www.youtube.com/watch?v=YHw_VDJhess.
Opowieść o muzyce ex-yu to niezwykle wciągający i wdzięczny temat. Można o tym pisać i pisać, przytaczając kolejne linki – ale cierpliwość nawet najwytrwalszych czytelników ma swoje granice więc na do widzenia zamieszczę link z wyborem świetnych piosenek należących do fali ex-yu rocka: www.youtube.com/watch?v=8f5JrZ5NiiE&feature=related
Bawcie się dobrze!