niedziela, 5 maja 2013

UMARŁ TITO! NIECH ŻYJE TITO!



UMARŁ TITO! NIECH ŻYJE TITO!
http://www.youtube.com/watch?v=29Q9QvNCJlU

04. maja 2013, w 33 rocznicę śmierci Josipa Broza Tito

04 maja, trzydzieści trzy wcześniej, w szpitalu w Lublanie umiera Josip Broz Tito. Parę dni później w pogrzebie wodza, któremu wielkości – podoba się to komuś lub nie – odebrać nie sposób, bierze udział około 700 tysięcy ludzi. Delegacje państwowe ze 129 krajów (żegnają Marszałka, który grał na nosie Wschodowi i Zachodowi, był wzorem i szansą (a przynajmniej tak sądzili) na lepsze życia dla tzw. państw niezaangażowanych i krótko trzymał narody zamieszkujące tereny byłej Jugosławii. W ostatniej drodze Brozowi towarzyszy 111 głów różnych państw. Są wśród nich są królowie, prezydenci, premierzy, szefowie parlamentów. Obecność tylu szefów państw – w tym głoszących za niezwykle demokratyczne,  wywołuje oburzenie lokalnych dysydentów, którzy w Brozie widzieli tyrana i gwałciciela praw narodów i jednostek. Był to największy pogrzeb polityka w XX wieku. I był to nie tylko pogrzeb tego konkretnego człowieka. Wraz z nim umarła jedna epoka.
04 maja, trzydzieści trzy później, na placu przed Muzeum Historii Jugosławii w obrębie, którego znajduje się Dom Kwiatów, będący jednocześnie miejscem spoczynku Josipa Broza Tito, całkiem spory tłumek ludzi. Na parkingu przed muzeum kilkanaście zaparkowanych autokarów – na tablicach rejestracyjnych widać oznaki Bośni i Hercegowiny, jest Słowenia i Macedonia, samochody z rejestracjami z całej Serbii – jednak zdecydowanie najwięcej autokarów ma rejestracje... chorwackie! 
Podchodzę bliżej, by lepiej się przyjrzeć kolorowemu wiecowi – oczywiście nim doszłam do epicentrum wydarzeń musiałam się bronić przed sprzedawcami materialnych symboli jugonoslagii – w ofercie były identyfikatory z flagą starej dobrej „Jugi”, ze zdjęciami Tito  i czymś tam jeszcze, można było nabyć najróżniejsze znaczki i zapinki , chustki, apaszki, chorągiewki, popiersia wodza – wszystko naturalnie w ex-yu stylizacji.  
Docieram do głównej areny. Teren oflagowany jak się patrzy, z Towarzyszem Tito w centralnej części sceny. Przy mównicy zmieniają się przedstawiciele Komunistycznych Partii BiH, Macedonii, są komuniści s Puli i Rijeki. Towarzysz Suboticy nawołuje do walki o ideały Tito oraz do ponownego zjednoczenia narodów byłej Jugosławii. Przemówienia przerywane są „programem artystycznym” :
„A teraz poprosimy towarzyszkę z Suboticy, aby zarecytowała swój wiersz napisany na cześć Josipa Broza Tito” . Leciwa Towarzyszka z Suboticy wychodzi na mównicę i recytuje hymn ku czci Wodza. Przy słowach „Boże jeśli istniejesz oddaj nam Tita” jej głos się załamuje ze wzruszenia.  Publiczności udziela się wzruszenie Towarzyszki z Suboticy. Rozlegają się gromkie brawa. Towarzysz Tito pochowany zaledwie kilkaset metrów od mównicy, której przypadł udział we zruszeniu zapewnie uśmiecha się pod wąsem.  https://docs.google.com/file/d/0Bw8ND-6oLtm1UkUwQTE1ajc5RWM/edit
Tu mała dygresja – sprawa pochówku Broza Tito nie jest wcale tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. Nie ulega wątpliwości, że Tito, zgodnie z własnym życzeniem, pochowany został w Domu Kwiatów (Kuća cveća). Dom Kwiatów to wybudowany w 1975 roku specjalnie dla Broza zimowy ogród z gabinetem do pracy i pokojami wypoczynkowymi. Pawilon położony był w bliskiej odległości rezydencji, w której Tito mieszkał. Po jego śmierci pawilon przekształcono w mauzoleum, a w jego centralnej części umieszczono katafalk. Przez wiele lat czterech pięknie umundurowanych gwardzistów wyprężonych niczym struny na harfach stało tu na warcie,  dbając, by nikt z odwiedzających nie zakłócił snu Wodza. Była w tym miejscu jakaś nieopisana  magia. Słońce oświetlające przeszklony pawilon z boków i przez szklany dach, bogaty bukiet zapachów i kolorów setek ułożonych w kopiec kwiatów złożonych na katafalku wzbogacały wizualne przeżycie obrazu impresjonistycznego, który ja, odwiedzając to miejsce na początku lat 90-tych, w swojej wyobraźni nazwałam „Kropla w czasie”.   Myślę, że gdyby Claude Monet miał okazję zobaczyć tę samą scenę, której ja byłam nie tylko widzem, ale i uczestnikiem, namalowałby jeden ze swoich najwspanialszych obrazów oddających ulotność chwili.
A potem przyszły lata dziewięćdziesiąte i pewnego dnia do Domu Kwiatów zaproszono dziennikarzy. Na pozór wszystko było takie same. Słońce i dalej zaglądało przez szklane ściany, pachniały kolorowe kwiaty, gwardziści wciąż stali na przypisanych im miejscach. Po kilku chwilach poproszono o wyłączenie kamer. Jeden z gwardzistów zauważył, że jest  kamerzysta, który nie wyłączył urządzenia. Gwardzista podszedł i bez słowa stanął tak, by przysłonić kamerze obraz. Wszystko trwało nie dłużej niż pół minuty. Katafalk cicho zjechał  w dół, zamiast wystającego podestu pojawiła się niemalże równa z podłożem płyta, miejsce góry kwiatów zajęło kilka wieńców. Gwardziści zrobili w tył zwrot, by już nigdy się w tym miejscu nie pojawić. Przyszło mi wtedy do głowy, że właśnie jestem świadkiem zamknięcia się pewnego kręgu – obraz „Kropla w czasie” roztrzaskał się właśnie o marmurową posadzkę, a ja nie wiedzieć czemu przypomniałam sobie słowa  C.K. Norwida „ideał sięgnął bruku”. A co było później? Nie do końca wiadomo. Niektórzy wtajemniczeni twierdzą, że jednej nocy prochy Josipa Broza Tito (teraz symbolu całego zła i nieszczęść, które spadły na narody byłej Jugosławii) przewieziono niepostrzeżenie z Belgradu do Kumrovaca, miejscowości, gdzie się Tito urodził. Inni, równie wtajemniczeni, uważają, że trumna nie opuściła Domu Kwiatów, ale została dobrze ukryta w podziemiach, by nie paść łupem rozwścieczonych i rozgoryczonych ludzi dla, których wielki Broz przestał być wielkiego symbolem zwycięstwa, a stał się symbolem równie wielkiej porażki.
Zresztą miejsce obecnego pochówku to nie jedyna tajemnica otaczająca osobę Josipa Broza Tito. Wiele się spekuluje na temat jego pochodzenia – jedna z opcji zakładała nawet, że jest on polskim Żydem. Zwolennicy teorii spiskowych nie wykluczają, że podczas jednej z „wizyt szkoleniowych” w Moskwie prawdziwy Josip Broz został zlikwidowany, a na jego miejsce podstawiono sowieckiego agenta, który wcielił się w  przedstawiciela narodu posiadającego  cechy idealnego wodza – ponoć są na to dowody! Jakby nie było kult Josipa Broza Tito osiągnął niewyobrażalne rozmiary – rozwinęło się przekonanie o jego nieśmiertelności, niemalże boskości, a to oczywiście pociągnęło za sobą wręcz religijny stosunek do „wielkiego wodza”,  jego boskie czczenie i wiarę w mitologiczną wręcz wszechmoc.
Jednym ze sposobów okazania oddania narodu było ogłoszenie dnia urodzin Wodza  Dniem Młodości. Tego dnia młodzież z całej Jugosławii przekazywała swemu władcy sztafetę młodości wraz z życzeniami. Ciekawe jest to, że jeszcze jakieś siedem lat po śmierci Tito przekazywano sztafetę – był to więc jedyne w swym rodzaju zjawisko składania hołdu ... duchowi! Dziś sztafety przechowywane są właśnie w Domu Kwiatów i niektóre z nich można obejrzeć na muzealnej wystawie – a jest ich w sumie ponad 20 tysięcy!   
Gdy zmieniły się czasy i rządy, nowi włodarze z dokładnie taką samą zaciekłością z jaką mit budowano działały na rzecz zdekultowania Jospipa Broza, próbując obsadzić w roli idola innego wielkiego-małego boga . Działania powiodły się tylko w części  - czego najlepszym dowodem jest dzisiejszy dzień i wszyscy ci ludzie zgromadzeni przed Domem Kwiatów, będący żywym dowodem na to, że przynajmniej cząstka tego mitu żyje do dziś – choćby w postaci nostalgii, które sprawia, że z różnych regionów byłej Jugosławii wciąż przychodzą listy do Josipa Broza Tito. W tej sytuacji chyba więc najlepiej będzie zacytować piosenkę  „Pljuni i zapjevaj moja Jugoslavijo” śpiewaną niegdyś przez grupę Bijelo dugme, także jeden z symboli Jugosławii www.youtube.com/watch?v=SOMHUXVVQMc.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz