UMARŁ
TITO! NIECH ŻYJE TITO!
http://www.youtube.com/watch?v=29Q9QvNCJlU
04.
maja 2013, w 33 rocznicę śmierci Josipa Broza Tito
04
maja, trzydzieści trzy wcześniej, w szpitalu w Lublanie umiera Josip Broz Tito.
Parę dni później w pogrzebie wodza, któremu wielkości – podoba się to komuś lub
nie – odebrać nie sposób, bierze udział około 700 tysięcy ludzi. Delegacje
państwowe ze 129 krajów (żegnają Marszałka, który grał na nosie Wschodowi i
Zachodowi, był wzorem i szansą (a przynajmniej tak sądzili) na lepsze życia dla
tzw. państw niezaangażowanych i krótko trzymał narody zamieszkujące tereny
byłej Jugosławii. W ostatniej drodze Brozowi towarzyszy 111 głów różnych
państw. Są wśród nich są królowie, prezydenci, premierzy, szefowie parlamentów.
Obecność tylu szefów państw – w tym głoszących za niezwykle demokratyczne, wywołuje oburzenie lokalnych dysydentów,
którzy w Brozie widzieli tyrana i gwałciciela praw narodów i jednostek. Był to
największy pogrzeb polityka w XX wieku. I był to nie tylko pogrzeb tego
konkretnego człowieka. Wraz z nim umarła jedna epoka.
04
maja, trzydzieści trzy później, na placu przed Muzeum Historii Jugosławii w
obrębie, którego znajduje się Dom Kwiatów, będący jednocześnie miejscem
spoczynku Josipa Broza Tito, całkiem spory tłumek ludzi. Na parkingu przed
muzeum kilkanaście zaparkowanych autokarów – na tablicach rejestracyjnych widać
oznaki Bośni i Hercegowiny, jest Słowenia i Macedonia, samochody z
rejestracjami z całej Serbii – jednak zdecydowanie najwięcej autokarów ma
rejestracje... chorwackie!
Podchodzę
bliżej, by lepiej się przyjrzeć kolorowemu wiecowi – oczywiście nim doszłam do
epicentrum wydarzeń musiałam się bronić przed sprzedawcami materialnych symboli
jugonoslagii – w ofercie były identyfikatory z flagą starej dobrej „Jugi”, ze
zdjęciami Tito i czymś tam jeszcze,
można było nabyć najróżniejsze znaczki i zapinki , chustki, apaszki,
chorągiewki, popiersia wodza – wszystko naturalnie w ex-yu stylizacji.
Docieram
do głównej areny. Teren oflagowany jak się patrzy, z Towarzyszem Tito w
centralnej części sceny. Przy mównicy zmieniają się przedstawiciele Komunistycznych
Partii BiH, Macedonii, są komuniści s Puli i Rijeki. Towarzysz Suboticy nawołuje
do walki o ideały Tito oraz do ponownego zjednoczenia narodów byłej Jugosławii.
Przemówienia przerywane są „programem artystycznym” :
„A
teraz poprosimy towarzyszkę z Suboticy, aby zarecytowała swój wiersz napisany
na cześć Josipa Broza Tito” . Leciwa Towarzyszka z Suboticy wychodzi na mównicę
i recytuje hymn ku czci Wodza. Przy słowach „Boże jeśli istniejesz oddaj nam
Tita” jej głos się załamuje ze wzruszenia. Publiczności udziela się wzruszenie
Towarzyszki z Suboticy. Rozlegają się gromkie brawa. Towarzysz Tito pochowany
zaledwie kilkaset metrów od mównicy, której przypadł udział we zruszeniu
zapewnie uśmiecha się pod wąsem. https://docs.google.com/file/d/0Bw8ND-6oLtm1UkUwQTE1ajc5RWM/edit
Tu
mała dygresja – sprawa pochówku Broza Tito nie jest wcale tak jednoznaczna, jak
mogłoby się wydawać. Nie ulega wątpliwości, że Tito, zgodnie z własnym
życzeniem, pochowany został w Domu Kwiatów (Kuća cveća). Dom Kwiatów to
wybudowany w 1975 roku specjalnie dla Broza zimowy ogród z gabinetem do pracy i
pokojami wypoczynkowymi. Pawilon położony był w bliskiej odległości rezydencji,
w której Tito mieszkał. Po jego śmierci pawilon przekształcono w mauzoleum, a w
jego centralnej części umieszczono katafalk. Przez wiele lat czterech pięknie
umundurowanych gwardzistów wyprężonych niczym struny na harfach stało tu na
warcie, dbając, by nikt z odwiedzających
nie zakłócił snu Wodza. Była w tym miejscu jakaś nieopisana magia. Słońce oświetlające przeszklony pawilon
z boków i przez szklany dach, bogaty bukiet zapachów i kolorów setek ułożonych
w kopiec kwiatów złożonych na katafalku wzbogacały wizualne przeżycie obrazu impresjonistycznego,
który ja, odwiedzając to miejsce na początku lat 90-tych, w swojej wyobraźni
nazwałam „Kropla w czasie”. Myślę, że
gdyby Claude Monet
miał okazję zobaczyć tę samą scenę, której ja byłam nie tylko widzem, ale i
uczestnikiem, namalowałby jeden ze swoich najwspanialszych obrazów oddających
ulotność chwili.
A
potem przyszły lata dziewięćdziesiąte i pewnego dnia do Domu Kwiatów zaproszono
dziennikarzy. Na pozór wszystko było takie same. Słońce i dalej zaglądało przez
szklane ściany, pachniały kolorowe kwiaty, gwardziści wciąż stali na
przypisanych im miejscach. Po kilku chwilach poproszono o wyłączenie kamer.
Jeden z gwardzistów zauważył, że jest kamerzysta, który nie wyłączył urządzenia.
Gwardzista podszedł i bez słowa stanął tak, by przysłonić kamerze obraz.
Wszystko trwało nie dłużej niż pół minuty. Katafalk cicho zjechał w dół, zamiast wystającego podestu pojawiła
się niemalże równa z podłożem płyta, miejsce góry kwiatów zajęło kilka wieńców.
Gwardziści zrobili w tył zwrot, by już nigdy się w tym miejscu nie pojawić.
Przyszło mi wtedy do głowy, że właśnie jestem świadkiem zamknięcia się pewnego
kręgu – obraz „Kropla w czasie” roztrzaskał się właśnie o marmurową posadzkę, a
ja nie wiedzieć czemu przypomniałam sobie słowa C.K. Norwida „ideał sięgnął bruku”. A co było
później? Nie do końca wiadomo. Niektórzy wtajemniczeni twierdzą, że jednej nocy
prochy Josipa Broza Tito (teraz symbolu całego zła i nieszczęść, które spadły
na narody byłej Jugosławii) przewieziono niepostrzeżenie z Belgradu do
Kumrovaca, miejscowości, gdzie się Tito urodził. Inni, równie wtajemniczeni,
uważają, że trumna nie opuściła Domu Kwiatów, ale została dobrze ukryta w podziemiach,
by nie paść łupem rozwścieczonych i rozgoryczonych ludzi dla, których wielki
Broz przestał być wielkiego symbolem zwycięstwa, a stał się symbolem równie
wielkiej porażki.
Zresztą
miejsce obecnego pochówku to nie jedyna tajemnica otaczająca osobę Josipa Broza
Tito. Wiele się spekuluje na temat jego pochodzenia – jedna z opcji zakładała
nawet, że jest on polskim Żydem. Zwolennicy teorii spiskowych nie wykluczają,
że podczas jednej z „wizyt szkoleniowych” w Moskwie prawdziwy Josip Broz został
zlikwidowany, a na jego miejsce podstawiono sowieckiego agenta, który wcielił
się w przedstawiciela narodu posiadającego
cechy idealnego wodza – ponoć są na to
dowody! Jakby nie było kult Josipa Broza Tito osiągnął niewyobrażalne rozmiary –
rozwinęło się przekonanie o jego nieśmiertelności, niemalże boskości, a to
oczywiście pociągnęło za sobą wręcz religijny stosunek do „wielkiego wodza”, jego boskie czczenie i wiarę w mitologiczną
wręcz wszechmoc.
Jednym
ze sposobów okazania oddania narodu było ogłoszenie dnia urodzin Wodza Dniem Młodości. Tego dnia młodzież z całej
Jugosławii przekazywała swemu władcy sztafetę młodości wraz z życzeniami. Ciekawe
jest to, że jeszcze jakieś siedem lat po śmierci Tito przekazywano sztafetę –
był to więc jedyne w swym rodzaju zjawisko składania hołdu ... duchowi! Dziś
sztafety przechowywane są właśnie w Domu Kwiatów i niektóre z nich można
obejrzeć na muzealnej wystawie – a jest ich w sumie ponad 20 tysięcy!
Gdy zmieniły się czasy i rządy, nowi
włodarze z dokładnie taką samą zaciekłością z jaką mit budowano działały na
rzecz zdekultowania Jospipa Broza, próbując obsadzić w roli idola innego wielkiego-małego
boga . Działania powiodły się tylko w części
- czego najlepszym dowodem jest dzisiejszy dzień i wszyscy ci ludzie
zgromadzeni przed Domem Kwiatów, będący żywym dowodem na to, że przynajmniej
cząstka tego mitu żyje do dziś – choćby w postaci nostalgii, które sprawia, że
z różnych regionów byłej Jugosławii wciąż przychodzą listy do Josipa Broza
Tito. W tej sytuacji chyba więc najlepiej będzie zacytować piosenkę „Pljuni i zapjevaj moja Jugoslavijo” śpiewaną
niegdyś przez grupę Bijelo dugme, także jeden z symboli Jugosławii www.youtube.com/watch?v=SOMHUXVVQMc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz