JESIEŃ
W LONDYNIE ALBO MILAN PETROVIĆ QUARTET W POŁUDNIE
Początek lutego zaczął się miłą niespodzianką
dla amatorów jazzu. W Młodzieżowym Domu Kultury w Belgradzie rozpoczął się cykl
Beogradski Jazz Matine czyli koncerty w sobotę o 13.00, na których publiczności
przedstawiają się młode formacje jazzowe. Jakkolwiek dziwna wydaje się pora, pomysł
okazał się świetnym trafieniem i już którąś sobotę z rzędu Sala Americana wypełnia
się po brzegi publicznością przynależącą do różnych grup wiekowych,
społecznych, zawodowych – krótko mówiąc bardzo zróżnicowaną pod każdym
względem.
Moją inspiracją do napisania tego tekstu był
koncert Milana Petrovicia, którego miałam przyjemność (niekłamaną!) słuchać
już, któryś kolejny raz (oczywiście nie koncertu tylko Milana!).
Milan
Petrović Quartet to jedna z najaktywniejszych formacji na serbskiej scenie jazzowej.
Zespół obok jazzu gra także blues oraz instrumentalny funk. Nierzadko w ich
wykonaniu można usłyszeć znane tematy jazzowe w ich oryginalnych, własnych
aranżacjach. Taki jest właśnie
ubiegłoroczny album Excursion (2012).
Oprócz Milana Petrovicia, świetnego klawiszowca i aranżera, na uwagę zasługuje Lehel
Nadji, saksofonista zespołu. A wracając do płyty Excursion to moją szczególną
sympatię oprócz już wymienionej w tytule Jesieni w Londynie zdobyły utwory „Belgrade
funky town“ oraz „Santorini view“.
Mówiąc
o młodych serbskich formacjach jazzowych należy koniecznie wymienić, cieszący
się coraz większą sławą, zespół EYOT. Muzycy grający w składzie: fortepian,
gitara, perkusja i gitara basowa łączą w swej muzyce delikatny jazz, w którym
dominuje wysublimowany fortepian z elementami muzyki etnicznej i ambientu, co w
efekcie daje niezwykłe brzmienie na kanwie jazzu www.youtube.com/watch?v=qE9ZPyQ5Udk.
Tyle
o Belgradzkim
Jazz Matine. Wśród moich serbskich jazz faworytów
jest saksofonista Nesa Petrović. Trudno
jest bowiem pozostać obojętnym słuchając utworu Oranz: www.youtube.com/watch?v=_BPqs-YudpY .
Dużo wcześniej muzyk uczestniczył w ciekawym projekcie muzycznym pod tytułem
Campus Caravan. W roku 2011 można go
było posłuchać podczas Belgradzkiego Festiwalu Jazzowego w formacji Nesa
Petrović Qurtet: www.youtube.com/watch?v=r-Mw6byNSJE. Nesa Petrović udziela się nie tylko jako muzyk
jazzowy. Jest także od lat saksofonistą w zespole Emira Kusturicy The No
Smoking Orchesta www.youtube.com/watch?v=LTid4v81Q78,
który kilkakrotnie gościł również w Polsce.
W
Belgradzie jest kilka miejsc, gdzie można posłuchać dobrego jazzu. Te, które ja
znam i mogę polecić, to klub Ptica (Ptak) – ze swoim niesamowitym bandem. Poza
tym, że dobrze grają, patrząc na nich trudno się oprzeć wrażeniu, że muzycy są
jednocześnie pionierami i weteranami jazzu – średnia wieku muzyków to ± 65 lat
:) Gdyby tylko ktoś popracował nad wystrojem klubu (jest bez wyrazu, nawet nie
można powiedzieć, że jest „zimny” czy niegustowny – jest po prostu całkiem
nijaki) mogłoby to być kultowe miejsce, gdzie się gra stary dobry, klasyczny
jazz, gdzie zmrużenie oczu przenosiłoby naszą wyobraźnię na początek ubiegłego wieku.
Póki co, dobra muzyka w byle jakim otoczeniu.
Jazz
Club Cekaonica (Poczekalnia jazzowa) ma całkiem inny charakter. To zdecydowanie
undergroundowe miejsce, gdzie trudno spotkać przypadkowych gości – choćby z
tego względu, ze wdrapanie się na ósme piętro (winda na ogół nie działa, a
nawet jak działa to ja nie odważyłabym się na jazdę, która równa byłaby wyczynowi
w stylu „droga w nieznane” – przynajmniej w moim wyobrażeniu). W Cekaonicy można
posłuchać niezłej muzyki. W lecie koncerty robione są na tarasie, z którego
rozpościera się fenomenalny widok na Belgrad: i jest jak w jednej z piosenek
Maanamu – duszna gorąca noc, światła wielkiego miasta, dym z papierosa, a do
tego świetny jazz. W takim otoczeniu po raz pierwszy „na żywo” usłyszałam Katarinę Pejak – fenomenalną jazz wokalistkę –
drobną, uroczą dziewczynę z pięknym głosem: www.youtube.com/watch?v=1h4dtYwYQ6w
i
www.youtube.com/watch?v=T4A-vHPp_3g Potem jeszcze kilkakrotnie
słuchałam Katariny w innych klubach, ale nigdy nie zrobiła mnie takiego
wrażenia jak Cekaonicy – było chwilę po północy, na dworze ze 35 stopni,
rozgrzane powietrze drgało i nie można się było oprzeć wrażeniu, że miasto
faluje, że odpływa, a może przypływa, trudno było oddychać, a sprawy wcale nie
ułatwiał powiewający od czasu do czasu gorący, wręcz pustynny wiatr, a ponad
wszystkim panował niesamowity głos Katariny Pejak! Cóż za przeżycie!
Amatorom
przeżyć wielozmysłowych (tu się jednak nie obejdzie bez zasobnego portfela) z
pełną odpowiedzialnością polecam Iguanę: tu jest wszystko jest dobre: dobry
jazz, dobre jedzenie, dobry widok na Dunaj.
I
na koniec jeszcze jeden klub. Mój ulubiony. Jazzoran. Ukryty przed przypadkowymi
gośćmi, otwierający drzwi tylko przed wtajemniczonymi. Woalem tajemnicy okryta
jest nie tylko zewnętrzna powłoka (adres), ale i wnętrze (skład zespołu danego
wieczoru). A całość udekorowana uśmiechem Nataszy, ogniem z kominka i grzańcem
w zimie i głosem Sasy Sopceka czyni całość idealną. Żegnam się więc na dziś
Jazztoranowymi klimatami: www.youtube.com/watch?v=YCg0RhXYXMA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz