KTO
CZYTA KSIĄŻKI, ŻYJE PODWÓJNIE.
Umberto
Eco
Przed
paroma dniami w Belgradzie zakończyły się Międzynarodowe Targi Książki. Duża
impreza – ponad ośmiuset wystawców. Licząca się w regionie. Organizatorzy
mówią, że to drugie w Europie pod względem rozmachu i ważności Targi Książki,
zaraz po frankfurckich. Nie umiem tego ocenić – ale czasem (często) trzeba brać
poprawkę na szacunki gospodarzy:). Ale, drugie czy nie, jest to na pewno
impreza duża –w ubiegłym roku odwiedziło je ponad 250 tysięcy czytelników.
Tegoroczne szacunki wciąż są nieznane.
Książek
całe zatrzęsienie. Ceny oczywiście zatrważające, rabaty malutkie. Wybór tak
duży, że jak to bywa w podobnych sytuacjach szybko następuje przemęczenie
materiału i nie można się już skupić, nie widzi się niczego poza plamami coraz
to nowych kolorowych okładek. Aby zrobić dobry rekonesans trzeba przyjść
kilkakrotnie. I byłam kilkakrotnie. Obeszłam każde stoisko czując przy każdym
wzięciu do ręki dobrej książki jednakową przyjemność. Ale nie mogłam się oprzeć
wrażeniu, że dużo częściej miałam w ręku słabą książkę. Wiem, że o gustach się
nie dyskutuje, ale jestem dość wytrawnym czytelnikiem więc...więc szkoda, że
dziś każdy może sobie sam wydrukować książkę tylko dlatego, że w swoim własnym
(tylko i wyłącznie) mniemaniu jest wielkim pisarzem bądź poetą! Nie wiem czy
mnie bardziej irytowały czy rozmieszały „wysokonakładowe” wydawnictwa w ilości sztuk 150 lub 200. Ale już w ogóle
nie do śmiechu mi było, gdy widziałam naprawdę duże nakłady szmiry różnej
maści.
Mile
mnie zaskoczyła ilość „polskich tytułów” – poza tak oczywistymi tłumaczeniami
jak Miłosz, Szymborska, Herbert, Kapuściński itp., można się było natknąć na elitę
współczesnych polskich pisarzy i poetów np. Zagajewskiego, Wargę, Tokarczuk, Stasiuka,
Pilcha, na wznowione wydania Sienkiewicza,
ale i na Bursę i Kuncewicza i jeszcze kilka zgoła niespodziewanych nazwisk. Na
każdym większym stoisku obowiązkowym punktem programu była polska literatura.
Oczywiście
nie skupiałam się wyłącznie na polskiej literaturze – tę jednak czytuję w
oryginale. Choć nie ukrywam, że zasmucił mnie fakt, że tak mało jest tłumaczy
polskiej literatury – chyba mniej niż palców u jednej ręki – a przynajmniej
tylko tylu dostąpiło zaszczytu publikacji swoich tłumaczeń. Bo cóż to za
mistrz, który własnego czeladnika nie wykształcił – a niektórzy mistrzowie
translacji są już wiekowi więc pora nie tylko na własnego, ale i na czeladnika
czeladnika... Ale..
Penetrując
stoiska ulubionych wydawców – mając niestety na uwadze ograniczone zasoby własnego
portfela - zdecydowałam się na zakup
książek kilku serbskich pisarzy: zbiorek świetnych opowiadań Jeleny Lengold pt.
Vasarski madjonicar (Festynowy magik)
- według mnie to jedna z najlepszych
współczesnych autorek opowiadań (pisze także całkiem niezłą poezję i dobrą prozę).
Wymieniony tu zbiorek został nagrodzony kilkoma prestiżowymi nagrodami, na
które jak najbardziej zasłużył. Serbscy krytycy wielokrotnie akcentowali, że J.
Lengold jest mistrzynią w budowaniu konstrukcji psychologicznej swych postaci, portrety jej bohaterów są świetnie
dopracowane , a sytuacje rozbudowane i
nasycone emocjami.
Kolejna
książka, która wzbogaciła moją biblioteczkę to również zbiór opowiadań, tym
razem Aleksandra Tismy pt. Skola
bezboznistva (Szkoła świętokradztwa). Do zakupu tej książki skłoniła mnie
wcześniej przeczytana powieść tegoż autora pt. Knjiga o Blamu (Książka o Blamie) – smutna, okrutna, pozbawiona
ozdobników i eufemizmów opowieść o losie Żydów mieszkających tuż prze II wojną
oraz w czasie wojny i tuż po niej w Nowym Sadzie i Wojewodinie. Skola bezboznistva to również wędrówka w głąb mało znanych obszarów, które równolegle
zamieszkują ofiary i kaci i próba odpowiedzi na pytanie czym jest egzystencja i
jak ma się do kwestii tożsamości. Tę książkę polecam czytelnikom, których nie
przerażają makabryczne i realistyczne opisy śmierci, życia i istnienia.
Svetozar
Basara - codziennie czytam jego krótkie
felietoniki w dzienniku Danas. Pisarz, dla którego nie ma tematów tabu. Drwi,
ośmiesza, czasami wulgaryzuje i otwarcie nazywa zjawiska i dewiacje, istnienia,
których starają się nie widzieć rzesze jego rodaków. Zdecydowałam się na kupno
książki pt. Dugovecnost
(Długowieczność). To powieść stanowiąca metaforyczny obraz Serbów i ich charakterów
wyłaniający się ze zderzenia światopoglądów rozgoryczonego krytyka serbskiego
nowoczesnego turbo stylu życia i serbskiego super patrioty. By groteska była
większa obaj pracują we frankfurckim ZOO, gdzie karmią małpy. Sam Basara o
powieść określa jako komedię del’arte.
I
na koniec książeczka niezwykła: Dusan Puaca i jego Konjotrk u vremenu (Koniokłus w czasie). Pięknie wydany zbiorek
kilkudziesięciu opowiadań, których bohaterami są słynne... konie! Wśród plejady
sławnych koni znaleźli się i dwaj przedstawiciele „naszej nacji” – koń majora
Hubala i Jana III Sobieskiego. Każde opowiadanie napisane jest ze swadą i dużą
dawką dowcipu (autor jest znanym satyrykiem) – a ponadto zawiera sporo elementów
edukacyjnych zaserwowanych w zupełnie bezbolesny sposób :) Oryginalny pomysł
literacki i dobre teksty to nie jedyne walory tej książki – na uwagę zasługują
piękne ilustracje ozdabiające każde z opowiadań. Mam nadzieję, że to autorskie
wydanie zwróci uwagę jakiegoś tłumacza literatury serbskiej w Polsce.
W
tym samym czasie, gdy w Belgradzie odbywały się „oficjalne” Międzynarodowe
Targi Książki, po raz piąty zorganizowana została jeszcze jedna jednodniowa
impreza założona w hołdzie książce: Alternatywne Targi Książki Ivana Colovicia.
Dla niewtajemniczonych: Ivan Colović to jeden z najbardziej znanych serbskich
socjologów i kulturoznawców (on sam się obrusza nieco na to ostatnie
określenie, ale niewątpliwie - choć nie formalnie, to jednak faktycznie - jest kulturoznawcą),
autor m.in. opracowania Bałkany. Terror
kultury. Na tych Targach, gdzie zamiast „dzień dobry” usłyszeliśmy dowcipne: „Jestem Ivan. Ivan Colović!” prezentowało
się wydawnictwo tegoż tj. seria
Biblioteka XX wieku – czyli niezbędnik każdego, kto choć trochę interesuje się
socjologią, psychologią, etnologią i etnografią, kulturoznawstwem, Bałkanami itp..
itd. – a więc interesującego się zjawiskami i mechanizmami rządzącymi
współczesnym światem. Seria niezwykle prestiżowa, podobnie jak sama impreza.
Warto zaznaczyć, że wśród opublikowanych autorów znalazł się m.in. Krzysztof
Czyżewski.
A
na koniec? Jeden aforyzm Georga Lichtenberga: „Książka jest lustrem; gdy zajrzy do
niej małpa, nie odzwierciedli ona apostoła”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz