sobota, 3 listopada 2012

KTO CZYTA KSIĄŻKI, ŻYJE PODWÓJNIE.



KTO CZYTA KSIĄŻKI, ŻYJE PODWÓJNIE.
                                                                                                               Umberto Eco

Przed paroma dniami w Belgradzie zakończyły się Międzynarodowe Targi Książki. Duża impreza – ponad ośmiuset wystawców. Licząca się w regionie. Organizatorzy mówią, że to drugie w Europie pod względem rozmachu i ważności Targi Książki, zaraz po frankfurckich. Nie umiem tego ocenić – ale czasem (często) trzeba brać poprawkę na szacunki gospodarzy:). Ale, drugie czy nie, jest to na pewno impreza duża –w ubiegłym roku odwiedziło je ponad 250 tysięcy czytelników. Tegoroczne szacunki wciąż są nieznane.  
Książek całe zatrzęsienie. Ceny oczywiście zatrważające, rabaty malutkie. Wybór tak duży, że jak to bywa w podobnych sytuacjach szybko następuje przemęczenie materiału i nie można się już skupić, nie widzi się niczego poza plamami coraz to nowych kolorowych okładek. Aby zrobić dobry rekonesans trzeba przyjść kilkakrotnie. I byłam kilkakrotnie. Obeszłam każde stoisko czując przy każdym wzięciu do ręki dobrej książki jednakową przyjemność. Ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że dużo częściej miałam w ręku słabą książkę. Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale jestem dość wytrawnym czytelnikiem więc...więc szkoda, że dziś każdy może sobie sam wydrukować książkę tylko dlatego, że w swoim własnym (tylko i wyłącznie) mniemaniu jest wielkim pisarzem bądź poetą! Nie wiem czy mnie bardziej irytowały czy rozmieszały „wysokonakładowe” wydawnictwa  w ilości sztuk 150 lub 200. Ale już w ogóle nie do śmiechu mi było, gdy widziałam naprawdę duże nakłady szmiry różnej maści.
Mile mnie zaskoczyła ilość „polskich tytułów” – poza tak oczywistymi tłumaczeniami jak Miłosz, Szymborska, Herbert, Kapuściński itp., można się było natknąć na elitę współczesnych polskich pisarzy i poetów np. Zagajewskiego, Wargę, Tokarczuk, Stasiuka, Pilcha, na  wznowione wydania Sienkiewicza, ale i na Bursę i Kuncewicza i jeszcze kilka zgoła niespodziewanych nazwisk. Na każdym większym stoisku obowiązkowym punktem programu była polska literatura.
Oczywiście nie skupiałam się wyłącznie na polskiej literaturze – tę jednak czytuję w oryginale. Choć nie ukrywam, że zasmucił mnie fakt, że tak mało jest tłumaczy polskiej literatury – chyba mniej niż palców u jednej ręki – a przynajmniej tylko tylu dostąpiło zaszczytu publikacji swoich tłumaczeń. Bo cóż to za mistrz, który własnego czeladnika nie wykształcił – a niektórzy mistrzowie translacji są już wiekowi więc pora nie tylko na własnego, ale i na czeladnika czeladnika... Ale..
Penetrując stoiska ulubionych wydawców – mając niestety na uwadze ograniczone zasoby własnego portfela -  zdecydowałam się na zakup książek kilku serbskich pisarzy: zbiorek świetnych opowiadań Jeleny Lengold pt. Vasarski madjonicar (Festynowy magik) -  według mnie to jedna z najlepszych współczesnych autorek opowiadań (pisze także całkiem niezłą poezję i dobrą prozę). Wymieniony tu zbiorek został nagrodzony kilkoma prestiżowymi nagrodami, na które jak najbardziej zasłużył. Serbscy krytycy wielokrotnie akcentowali, że J. Lengold jest mistrzynią w budowaniu konstrukcji psychologicznej swych  postaci, portrety jej bohaterów są świetnie dopracowane ,  a sytuacje rozbudowane i nasycone emocjami.
Kolejna książka, która wzbogaciła moją biblioteczkę to również zbiór opowiadań, tym razem Aleksandra Tismy pt. Skola bezboznistva (Szkoła świętokradztwa). Do zakupu tej książki skłoniła mnie wcześniej przeczytana powieść tegoż autora pt. Knjiga o Blamu (Książka o Blamie) – smutna, okrutna, pozbawiona ozdobników i eufemizmów opowieść o losie Żydów mieszkających tuż prze II wojną oraz w czasie wojny i tuż po niej w Nowym Sadzie i Wojewodinie. Skola bezboznistva to również  wędrówka w głąb  mało znanych obszarów, które równolegle zamieszkują ofiary i kaci i próba odpowiedzi na pytanie czym jest egzystencja i jak ma się do kwestii tożsamości. Tę książkę polecam czytelnikom, których nie przerażają makabryczne i realistyczne opisy śmierci, życia i istnienia.
Svetozar Basara -  codziennie czytam jego krótkie felietoniki w dzienniku Danas. Pisarz, dla którego nie ma tematów tabu. Drwi, ośmiesza, czasami wulgaryzuje i otwarcie nazywa zjawiska i dewiacje, istnienia, których starają się nie widzieć rzesze jego rodaków. Zdecydowałam się na kupno książki pt. Dugovecnost (Długowieczność). To powieść stanowiąca metaforyczny obraz Serbów i ich charakterów wyłaniający się ze zderzenia światopoglądów rozgoryczonego krytyka serbskiego nowoczesnego  turbo stylu życia  i serbskiego super patrioty. By groteska była większa obaj pracują we frankfurckim ZOO, gdzie karmią małpy. Sam Basara o powieść określa jako komedię del’arte.
I na koniec książeczka niezwykła: Dusan Puaca i jego Konjotrk u vremenu (Koniokłus w czasie). Pięknie wydany zbiorek kilkudziesięciu opowiadań, których bohaterami są słynne... konie! Wśród plejady sławnych koni znaleźli się i dwaj przedstawiciele „naszej nacji” – koń majora Hubala i Jana III Sobieskiego. Każde opowiadanie napisane jest ze swadą i dużą dawką dowcipu (autor jest znanym satyrykiem) – a ponadto zawiera sporo elementów edukacyjnych zaserwowanych w zupełnie bezbolesny sposób :) Oryginalny pomysł literacki i dobre teksty to nie jedyne walory tej książki – na uwagę zasługują piękne ilustracje ozdabiające każde z opowiadań. Mam nadzieję, że to autorskie wydanie zwróci uwagę jakiegoś tłumacza literatury serbskiej w Polsce.
W tym samym czasie, gdy w Belgradzie odbywały się „oficjalne” Międzynarodowe Targi Książki, po raz piąty zorganizowana została jeszcze jedna jednodniowa impreza założona w hołdzie książce: Alternatywne Targi Książki Ivana Colovicia. Dla niewtajemniczonych: Ivan Colović to jeden z najbardziej znanych serbskich socjologów i kulturoznawców (on sam się obrusza nieco na to ostatnie określenie, ale niewątpliwie - choć nie formalnie,  to jednak faktycznie - jest kulturoznawcą), autor m.in. opracowania Bałkany. Terror kultury. Na tych Targach, gdzie zamiast „dzień dobry” usłyszeliśmy  dowcipne: „Jestem Ivan. Ivan Colović!” prezentowało się wydawnictwo tegoż  tj. seria Biblioteka XX wieku – czyli niezbędnik każdego, kto choć trochę interesuje się socjologią, psychologią, etnologią i etnografią, kulturoznawstwem, Bałkanami itp.. itd. – a więc interesującego się zjawiskami i mechanizmami rządzącymi współczesnym światem. Seria niezwykle prestiżowa, podobnie jak sama impreza. Warto zaznaczyć, że wśród opublikowanych autorów znalazł się m.in. Krzysztof Czyżewski.

A na koniec? Jeden aforyzm Georga Lichtenberga: „Książka jest lustrem; gdy zajrzy do niej małpa, nie odzwierciedli ona apostoła”.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz