czwartek, 7 czerwca 2012

„Serba nikt nie może zrobić w konia. On zawsze będzie szybszy i zrobi to pierwszy ” czyli kilka słów o serbskiej aforystyce



Serba nikt nie może zrobić w konia. On zawsze będzie szybszy i zrobi to pierwszy ”
                                                                                                                  (A. Baljak)
czyli kilka słów o serbskiej aforystyce

Przed II wojną światową* w Serbii wydawano ponad sto czasopism o charakterze satyrycznym i humorystycznym. Po wojnie zdarzyło się to, co w każdym innym kraju opanowanym przez komunistyczny reżym, czyli ograniczenie tego typu wydawnictw do minimum. Naturalnie takie drastyczne ograniczenie przestrzeni twórczej nie było  przeszkodą, lecz bodźcem dla kreatywnych umysłów satyryków. Tym samym, podobnie jak w Polsce, okres komunistycznych rządów z punktu widzenia twórców satyry miał swoje złe, ale i dobre strony. Zła strona to ostra cenzura w mediach, dobra zaś – jeśli można ją tak nazwać – to mnogość tematów będących dla satyryków prawdziwym wyzwaniem.          
Jeśli dokładniej popatrzymy na to, co w ciągu ostatnich mniej więcej pięćdziesięciu lat działo się na planie twórczości literackiej w krajach byłej Jugosławii (Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Czarnogóra, Macedonia, Serbia i Słowenia) lub, jeszcze precyzyjniej, na serbsko-chorwackim terytorium językowym (Serbia, Chorwacja, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina), gdy przyjrzymy się burzliwemu rozwojowi aforystyki, zrozumiemy, że możemy mówić nawet o fenomenie aforystyki w tym regionie. Podczas gdy w wielu krajach ten gatunek literacki niemalże zanikł, tutaj prężnie się rozwijał, zataczając coraz większe kręgi zarówno wśród twórców, jak i zwolenników. W Serbii ostatnie półwiecze to prawdziwy złoty wiek aforyzmu. Na początku lat osiemdziesiątych rodzi się dynamiczny aforystyczny ruch, który znany jest pod nazwą Beogradski aforističarski krug (BAK; Belgradzkie Koło Aforystów). BAK, który przez ponad trzydzieści lat działał jako nieformalna grypa zrzeszająca aforystów i satyryków, formalnie się ukonstytuował przed zaledwie czterema laty (2008), a jego prezesem został Aleksander Baljak, noszący miano pierwszego pióra serbskiej aforystyki. BAK od samego początku działał bardzo ekspansywnie – twórczość „bakistów” opierała się na serbskiej tradycji, nie była obciążona elementami dydaktyki i moralistyki, a humor i ostra satyra dodawały jej atrakcyjności. Aforyzmy pisane przez „bakistów” cechowały się nowym podejściem na planie treści i techniki literackiej. Poprzez połączenie problematyzacji zjawisk (w postaci bezlitosnej ironii) i humoru przyniosły nowe podejście do tematów, o których traktowały. Jest coś jeszcze, na co należy zwrócić uwagę, choć być może wykracza to poza analizę warsztatu literackiego aforystów: BAK wyróżniał się nieprawdopodobnie dobrymi stosunkami międzyludzkimi panującymi wśród jego twórców. Wspominam o tym nie bez kozery, ponieważ inne środowiska literackie w Serbii nie mogły się, niestety, pochwalić czymś podobnym. Do BAK-u młodzi aforyści przyjmowani byli (i wciąż są) z szeroko otwartymi ramionami, ramię w ramię z już afirmowanymi aforystami publikowali swoje aforyzmy w czasopismach i gazetach, wspólnie ze znanymi już kolegami po fachu brali udział w wieczorach literackich.
Dzięki tym ciągłym kontaktom serbscy aforyści mogli wymieniać doświadczenia, wzajemnie się wspierać i dodawać sobie odwagi, wzbogacać swój warsztat i wreszcie motywować i stymulować siebie na wzajem, gdyż lokalna krytyka literacka, nie wiedzieć czemu, do dnia dzisiejszego, ignoruje i chyba trochę lekceważy tę krótką formę wyrazu literackiego. Oczywiście, jak to bywa (i to nie tylko w Serbii) – niedoceniani w kraju aforyści z Serbii zdobywają wiele nagród i wyróżnień poza jego granicami, gdzie ich twórczość jest o wiele bardziej ceniona niż na własnym podwórku.
Jakimi tematami zajmują się tutejsi „weseli sceptycy” (tak w jednym z wywiadów nazwał serbskich aforystów już wcześniej wspomniany Aleksander Baljak)? No cóż, chyba łatwiej i szybciej byłoby wymienić te tematy, w które nie trafiają ich satyryczne żądła. Ale zdecydowanie najlepiej się miewają aforyzmy polityczne i społeczne, co nie dziwi, gdy wiemy, jakie trudne dwudziestolecie ma za sobą Serbia. W swoich aforyzmach serbscy autorzy niemiłosiernie odkrywają hipokryzję mitów historycznych i ideologicznych fetyszy, drwią bez pardonu z dzisiejszych aktorów sceny politycznej – wykrzykując „cesarz jest goły!”. Doskonałe wyczucie historyczne i polityczne, wysoko ustawiona poprzeczka moralna i etyczna i wreszcie odwaga cywilna sprawia, że dokonują czegoś w rodzaju wiwisekcji współczesnego, niestety wciąż zakłamanego i na dodatek bardzo zmanipulowanego społeczeństwa. Jak przystało na mistrzów politycznego, społecznego i filozoficznego aforyzmu są prawdziwymi tropicielami paradoksów. Posiadają szczególny dar, dzięki któremu nic nie może ujść ich uwadze, a później „rzecz” dzieje się sama: najpierw coś nam zasugerują, a potem, gdyż już nam się wydaje, że wiemy, co chcą powiedzieć, bańka pryska i okazuje się, że tak właściwie to ich komunikat jest zupełnie innych od tego, na który podświadomie oczekiwaliśmy. Na przykład:

Bankomat – to nasza ściana płaczu.         
Serbia stała się bogatym demokratycznym państwem prawa! – Prima aprilis!
(Bojan Ljubenović)
Aforyzm to analogon życia. Jest krótki.
On jest charyzmatyczną postacią. Całe stado za nim idzie.
(Aleksander  Cotrić)                                                                                                               

Działalność BAK-u w ciągu ostatnich trzydziestu lat zataczała coraz szersze kręgi. W październiku 1998 roku BAK zorganizował Pierwszy Festiwal Aforyzmu o nazwie „Aforizam fest”. Formuła festiwalu pozostała niezmienna do dziś: w pierwszej części zainteresowani mogą wysłuchać wykładów poświęconych aforystyce i satyrze, ich twórcom, wybitnym postaciom, a w drugiej części publiczność ma okazję poznać utwory najlepszych z najlepszych, czyli aforyzmów zakwalifikowanych do festiwalu, oraz tych, które jury uznało za znakomite i nagrodziło.
Powołanie do życia Festiwalu Aforyzmu było prawdziwym strzałem w dziesiątkę, na co najlepszym dowodem jest fakt, że impreza zbliżyła zwolenników dwóch, w pewnym sensie przeciwstawnych obozów: Belgradzkiego Koła Aforystów i tzw. jeżowców, czyli autorów publikujących na łamach czasopisma humorystyczno-satyrycznego „Jeż”. Różnica pomiędzy „bakistami” i „jeżowcami” zawiera się w wyborze poruszanych tematów i podejściu do nich. Jak już wspomniałam, czasopismo „Jeż” miało charakter satyryczny. Publikujący tam autorzy skupiali się na problemach innych środowisk, pomijając własne. Nie chcieli się narażać lokalnym włodarzom, gdyż doprowadziłoby to do wycofania publicznej pomocy finansowej. W ten sposób stwarzali pozory swobodnego przepływu myśli, choć tak naprawdę takiej wolności wcale nie było. Z czasem, rozczarowani coraz większymi ograniczeniami narzucanymi im przez mocodawców, zaczęli się coraz bardziej otwierać i dopuszczać do swego czasopisma również „twardszą” i bardziej bezwzględną satyrę.
Drugim dowodem na „aforystyczny fenomen” w Serbii jest frekwencja, jaką cieszą się wszelkie imprezy z aforyzmem w tle i sam Festiwal Aforyzmu. Z roku na rok coraz większa – w 2011 roku festiwalowych aforyzmów wysłuchało ponad pięćset osób. To dało prowadzącemu Dragutinowi Minić Karlo, który sam jest jednym z wiodących piór serbskiej aforystyki, powód do komentarza, że w 2012 roku impreza odbędzie się w serbskiej Arenie, czyli największej w Belgradzie hali sportowo-widowiskowej mogącej przyjąć ponad 20 000 widzów. Komentarz spotkał się oczywiście z owacjami rozbawionej publiczności.
Festiwal Aforyzmu, który w między czasie przekształcił się w Festiwal Satyry, z roku na rok się rozrasta. W 2009 roku VII Festiwal Satyryczny odbył się pod hasłem „Lec wśród Serbów”, a pod koniec tego samego roku Centrum Kulturalno-Edukacyjno-Translatorskie „Poloniusz-Pegaz” opublikowało antologię serbskiego aforyzmu pt. „W krzywym zwierciadle”.
W antologii znalazły się aforyzmy wiodących serbskich aforystów, mających zdecydowanie największy wpływ na wizerunek współczesnej serbskiej aforystyki. Są to: Aleksander Baljak, Aleksander Čotrić, Dušan Puača, Bojan Ljubenović, Dragutin Minić Karlo, Savo Martinović, Vitomir Teofilović, Slobodan Simić, Brana Crnčević, Milan Beštić. Jedyne, co martwi, to fakt, że w gronie mistrzów krótkiej formy nie ma kobiet. Od lat śledzę to środowisko i może poza Vesną Denćić nie jestem w stanie przywołać nazwisk kobiet, które mogłyby się pochwalić osiągnięciami na kanwie aforystyki.
W ubiegłorocznym Festiwalu Satyrycznym, który się odbywał pod hasłem „Przyjdźcie się z nas pośmiać”, wzięło udział około 40 satyryków z Serbii i regionu. Pierwszą nagrodę zdobył aforyzm Milana Todorova: „Prezydent odwiedził wiodące serbskie gospodarstwo i wręczył właścicielowi pomoc humanitarną”.
Wielu teoretyków uważa, że w ostatnim półwieczu twórczość (zarówno, gdy mowa o ilości, jak i jakości) aforystyczna w Serbii sprawiła, że Serbowie odebrali polskim aforystom palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie. W końcu w przeciągu ostatnich piętnastu lat opublikowano niejedną antologię serbskiego aforyzmu w USA, Rosji, Niemczech, Austrii, Polsce, Bułgarii i Macedonii, co rzeczywiście świadczy o płodności literackiej tutejszych twórców. I choć wielu krytyków literackich przepowiadało śmierć satyrze, to rację mieli jednak ci, którzy przewidzieli, że nowe czasy przyniosą rozkwit sztuki aforystycznej, bo jest to gatunek, który humorem i filozoficznością z jednej strony, a szybkością i ekonomicznością z drugiej, doskonale się wpisuje w tempo życia w dzisiejszym świecie.

* Pierwsza książka o aforystycznym charakterze została opublikowana w Wiedniu w 1792 roku. Był to „Mały elementarz dla dużych dzieci” autorstwa Mihaila Maksimovicia.


Artykuł przekazany do druku do czasopisma literackiego Metafora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz